niedziela, 25 grudnia 2011

Prowokacja czy katolik?

Długo zastanawiałem się na poprzednim wpisem. Zastanawiałem się, kto może być autorem i jaki miał cel tworząc te infografikę.
Istnieją dwie możliwości, albo był to jakiś katolik(taka jest sugestia) lub była to bardzo udana prowokacja.
Jeżeli to prowokacja , to nie mam nic więcej do dodania, naprawdę udana!
Jednak jeżeli stworzył to katolik, to muszę napisać kilka slow.
Z pierwsza częścią oczywiscie się zgadzam i rowniez proponuje wystąpienie z tej organizacji. Pomocą służy strona: apostazja.pl
Natomiast mam pytanie, gdzie podziała się twoja miłość do bliźniego, skoro nazywasz swoich braci i siostry "Leniwa kupa gówna" oraz "leserskim ścierwem"???
Czy nie lepiej zachęcić niewiernych lub ludzi, którzy zwątpili do wiary w Boga,a nie pisać do nich "Wypierdalaj"? Czy tak powinien postępować prawdziwy katolik?
Musze Cie rowniez zmartwić, jeżeli wszyscy, których wymieniłeś wystąpiliby z kościoła nie zostałoby was 45% społeczeństwa. Skąd takie dane?
Odnośnie piekła, o którym wspomniałeś, to Ty i członkowie kk z pewnością się tam znajdziecie. Skąd ta pewność? Swoimi słowami i czynami zaprzeczacie słowu BOŻEMU!

Jestem dumny z tego, iż Was opuściłem, nie "pierdole" statystyk!


Niech Bóg wam wybaczy!




 

niedziela, 4 grudnia 2011

piątek, 28 października 2011

Po wyborach ...

Wybory mamy za sobą, wiec nadszedł czas, abym napisał o tym kilka slow. Właściwie nie napisze nic nowego, gdyż nic nie uległo zmianom.

Tak jak przypuszczałem naród ponownie wybrał socjalistów. Naprawdę nie potrafię tego zrozumieć, jak można oddać swój głos na partie(ludzi), którzy mnie oszukali. Irytujące jest to, iż będąc na grillu u znajomych, czy tez "u cioci na imieninach" słyszę jedynie narzekania. Następnie ludzie, którzy tak narzekają wybierają ponownie ten sam rzad.Czy naród naprawdę przestał myśleć?




Upłynęło kolejnych kilka lat i nadal prawie te same twarze. Mozna odnieść wrażenie, iż w Polsce jest naprawdę wspaniale, skoro wyborcy nie dokonują zmian.

Niestety, przyszło mi żyć w utopijnym systemie, w którym dwóch pijaków z pod budki z piwem jest w wstanie przegłosować wybitnego profesora.
 

Pamiętaj! Oni rowniez mieli prawo głosu...










sobota, 8 października 2011

Spoty wyborcze









Wybory do Sejmu i Senatu RP

W związku z nadchodzącymi wyborami muszę napisać kilka slow. Z pewnością nie oddam głosu, na żadną socjalistyczna partie (PiS, PO, SLD, PSL)

Dlaczego? Dlatego, iż ustrój socjalistyczny, to złodziejstwo i ograniczenie wolności. Nie lubię być okradany i cenie sobie wolność.

Jestem libertarianinem tak wiec swój głos oddam na Kongres Nowej Prawicy.


Wydawało mi się, ze Ruch Poparcia Palikota, może być jakąś alternatywa dla KNP. Faktycznie wydawało mi się..zobacz dlaczego.






niedziela, 2 października 2011

Majątek kościoła & sex.

Ostatnie moje dwa wpisy poświeciłem genialnemu pomysłowi jakim jest zlikwidowanie głodu na świecie. Pomysł jest bardzo prosty, wystarczy, sprzedać majątek kk, a pieniądze pochodzące z jego sprzedaży przeznaczyć na pomoc ludziom, którzy jej potrzebują.

Po napisaniu ostatniego wpisu, zacząłem się zastanawiać dlaczego kościół tego nie czyni. Rozpocząłem poszukiwania informacji, gdyż chcialbym na czymś opierać swoje słowa.
To co znalazłem przeraziło mnie w zupełności. Mnie człowieka, który myślał, ze wie sporo o tej sekcie. Myliłem się i mówiąc szczerze boje się brnąć dalej w ta tematykę...Czego się jeszcze dowiem?

Kościół sprzedaje swoje nieruchomości i przeznacza je na....nie, nie po to by ratować ludzi, którzy umierają z głodu lub pragnienia. Pieniądze przeznaczane są na pokrywanie ekscesów seksualnych księży.

Tylko w Stanach Zjednoczonych do roku 2007 kościół katolicki zapłacił ok. 1,5 miliarda dolarów za wybryki seksualne swoich księży. Pomyśl, ile istnień ludzkich można by za te pieniądze uratować!!! Wyobraź sobie jaka jest skala tego zjawiska na całym świecie!!!

Metody działania kk są bardzo proste, postaram się je opisać w kilku punktach.


1. Wyłudzić pieniądze od "wiernych" (członków sekty). Gdyby wierzyli w Boga, nie mogliby przynależeć do tej organizacji.

2. Spełniać swoje chore fantazje erotyczne.

3. Za pieniądze wyłudzone od ludzi zapłacić odszkodowania.

4. Nie przejmować się nikim i niczym.


Prawda, ze wspaniała organizacja, która ma genialne wręcz pomysły na wspaniale życie?
 

Ja mam zupełnie inny pomysł na życie! Hmm... może dlatego , iż nie jestem katolikiem?

1. Mówić ludziom, iż powinni pomagać swoim bliźnim.

2. Zebrać od nich datki.

3. Pieniądze przeznaczyć na walkę z głodem i ubóstwem.

4. Byc szczęśliwym, iż zrobiło się coś dobrego.



Jak sadzisz, co jest lepsze? Co znajduje uznanie w oczach Boga?

A oto artykuł, który znalazłem w sieci, pochodzi ze strony RuchOfiarKsiezy.Org.



LOS ANGELES/Kalifornia - Prawnicy reprezentujący ponad 500 ofiar seksualnego wykorzystywania przez księży i innych pracowników kościoła rzymsko - katolickiego, doszli do porozumienia dotyczącego oskarżeń pod adresem Archidiecezji - Los Angeles.

SUMA ODSZKODOWANIA  - 660 milionów DOLARÓW. Jest to najwyższe w historii - odszkodowanie wypłacone przez pojedynczą diecezję – od czasu, gdy skandal seksualnego wykorzystywania w 2002 roku został podany do wiadomości publicznej. Wtedy to - 552 ofiary otrzymały od Archidiecezji Bostońskiej odszkodowanie- w sumie 85 milionów dolarów.

Oświadczenie w sprawie porozumienia opublikowane zostało 16 lipca 2007 roku - w dniu rozpoczęcia formalnego przygotowywania postępowania sądowego (selekcja sędziów przysięgłych). Porozumienie stron wymaga akceptacji sądu. Zahamuje to wiele procesów sądowych, których kościół uniknie wypłacając ofiarom 660 milionów dolarów.

Arcybiskup Roger M. Mahony (na zdjęciu - Photo by Reed Saxon) przeprosił wszystkie ofiary, wyraził ubolewanie nawiązując do "smutnej przeszłości" i przyrzekł, że nigdy więcej podobne przestępstwa się nie powtórzą.
Aby porozumienie mogło być zrealizowane, kościół zmuszony jest sprzedać wiele nieruchomości i zaciągnąć pożyczki bankowe (50 kościołów i budynki administracyjne)  -  powiedział Machony.


Porozumienie w Kalifornii było bardzo skomplikowane, ponieważ dotyczyło dużej ilości ofiar, wielu firm ubezpieczeniowych jak i postawy arcybiskupa tej diecezji Roger M. Mahony, który przedstawiał się jako popierający żądania ofiar, ale oskarżany był przez nie, jako "nieprzejednany manipulator" - co komplikowało porozumienie.

Steven Sanchez wykorzystany był seksualnie w wieku 9 -10 lat. Jest teraz 47 letnim doradcą finansowym. "Czekałem na ten moment wiele lat - pragnę zobaczyć przedstawicieli kościoła pociągniętych do odpowiedzialności" - powiedział. Zapytany, co zrobi z pieniędzmi - odpowiedział - "czy możesz zamienić pieniądze na powrót do czasu, kiedy miałem 10 lat ? .


Boucher’s co-counsel, Laurence E. Drivon - powiedział - że gdyby sprawa doczekała się rozprawy sądowej, to kościół poniósłby znacznie większe koszty finansowe.

Kardynał Mahony miał zeznawać przed sądem - zeznania dotyczyć miały tuszowania przez diecezję przestępstw seksualnego wykorzystywania a w szczególności -  przestępstw nieżyjącego już księdza Clintona Hagenbacha.

Wymieniona sprawa to tylko jedna z wielu, które będą się toczyły począwszy od dzisiaj (16 lipca 2007), aż do stycznia przyszłego roku.
Mary Grant, wiek 44 powiedziała - że po pięciu latach zmagań z kościołem, wreszcie przyszła tymczasowa ulga.


Do tej pory kościół Rzymsko - Katolicki w Stanach Zjednoczonych - wypłacił ponad 1,5miliarda dolarów. Każda z diecezji, zobowiązana jest pokryć koszty indywidualnie. Watykan odmówił pomocy w wypłacaniu odszkodowań.

Kalifornijska diecezja Orange zapłaciła 100 milionów dolarów - 90 ofiarom w roku 2004 r. a diecezja Oakland ponad 56 milionów - 56 ofiarom w roku 2005. Diecezja - Covington w Kentucky, zapłaciła 85 milionów - 350 ofiarom seksualnego wykorzystywania przez tamtejszych księży i biskupów.

Pięć diecezji zmuszonych zostało do ogłoszenia bankructwa - były to diecezje: San Diego; Davenport, Iowa; Portland, Ore.; Spokane, Wash.; i Tucson.

Krajowy Dyrektor SNAP (Survivors Network of those Abused by Priests) - David Clohessy - powiedział "ofiary powinny być dumne z tego, że zdobyły się na odwagę a katolicy powinni dziękować im za to, że setki księży kryminalistów odsuniętych zostało ze środowiska księży. Nie wiedzielibyśmy nic nawet o ich  przestępstwach gdyby nie odwaga ofiar".




Dzisiejszy wpis zakończę trochę inaczej niż zwykłem to czynić. Zadam kilka pytań...Czy nadal masz ochotę sponsorować wybryki seksualne księży? Czy nie lepiej postępować, tak jak nakazuje słowo Boże? Czy nie lepiej pomagać bliźnim? Ludzie otrząśnijcie się, zacznijcie myśleć!!! Porozmawiaj o tym, ze swoimi znajomymi, może ktoś zechce zmienić swoje postępowanie. Błagam i proszę o to w imię PANA NASZEGO!


Cenie wolność, jeżeli po przeczytaniu tego co mam do powiedzenia, nadal uważasz, ze pieniądze powinny być w ten sposób wykorzystywane, czyn tak dalej, księża z pewnością będą zadowoleni.

Jednak pamiętaj! Kiedyś będziesz, za to osadzony przez Boga!!!

sobota, 24 września 2011

Kościół&Dyskoteka

Ostatni mój wpis poświęcony był sprzedaży Watykanu lub jeszcze lepiej całego majątku kościoła katolickiego. Przeprowadzając ostatnio kilka dyskusji na ten temat, pytano mnie jak sobie to wyobrażam, kto chciałby to kupić i w jakim celu.

Odpowiedz jest bardzo prosta, dziwie się tylko tak malej wyobraźni ludzkiej, cóż na to niestety nie mam wpływu.
Budynki można przeznaczyć na przeróżne cele, jako domy mieszkalne, kluby nocne, czy tez dyskoteki. Zastosowań może być naprawdę wiele..

Nie wierzysz?

Przepiękny dom.


Klub nocny.

Jeżeli chciałbyś kupić jakiś kościół, to zapraszam tutaj.


Chcialbym rowniez wspomnieć, iż majątek kościoła, to nie jedynie budynki. Kościół dysponuje olbrzymimi terenami, na których można by zbudować szkoły, szpitale, sierocińce itd. W chwili obecnej tereny dzierżawione są rożnym instytucjom lub osobom prywatnym, przeważnie rolnikom. Pieniądze z dzierżawy zostają przeznaczone w głównej mierze na utrzymanie państwa, w którym żyje papież. Czy tak powinno być? Czy temu człowiekowi nie wystarczy willa? Zgodziłbym się na pałac, ale cale państwo? Zastanów się, czy tak właśnie powinno być...





Jestem liberałem, tak wiec jeżeli masz ochotę możesz przynależeć do KK oraz nadal go wspierać. Chciałbym jednak, abyś wiedział, iż wspierasz organizacje, która wymordowała wiele milinów ludzi, wiec jest organizacja morderców. Pamiętaj ! Bóg będzie nas osadzał po czynach, tak wiec, jeżeli oddajesz swoje pieniądze, aby inni mogli żyć w luksusach, a nie pomagasz ludziom potrzebującym, chorym, głodnym, będziesz za to osadzony!


niedziela, 18 września 2011

Sprzedajmy Watykan ...

Stali czytelnicy mojego bloga zapewne pamiętają wpis pod tytułem "Czy księża KK wierzą w BOGA???" Pisałem w nim miedzy innymi o tym, ze kościół katolicki mógłby pomoc ludziom chorym oraz umierającym z głodu. Wystarczy, jeżeli sprzedałby swój majątek, a pieniądze pochodzące z jego sprzedaży przeznaczyłby na pomoc ludziom, którzy jej potrzebują. Niestety, ojcowie tej organizacji uważają inaczej, łatwiej żyć w bogactwie, a tymi głodującymi nie należy zawracać sobie głowy.

Przeglądając ostatnio internet, znalazłem ciekawa wypowiedz pewnej amerykańskiej aktorki. Pani Sarah Silverman ma bardzo zbliżone poglądy do moich, z tym, iż ograniczyła się jedynie do sprzedania Watykanu, a ja twierdze, iż należałoby sprzedać cały majątek kościoła katolickiego.

Ciesze się, iż nie jestem sam w swoich poglądach. Ciesze się, iż istnieją jeszcze osoby, którym nie jest obojętny los ludzi umierających z głodu, pragnienia oraz chorób.

Zachęcam do posłuchania, co na ten temat mówi Pani Silverman.



wtorek, 26 lipca 2011

Rzetelność telewizji.

Przeglądając ostatnio mojego bloga, zauważyłem, pewne materiały świadczące dobitnie, ze TV kłamie zostały usunięte. Władza powoli sięga już do tak niezależnego źródła jakim jest internet. Jednak internet jest na tyle genialnym źródłem, jeżeli już raz coś zostanie tutaj opublikowane, zostanie na zawsze. Bez względu jak długie łapy ma władza...
W temacie "Wybory-Podsumowanie" pisałem, o "rzetelności" telewizji i zamieściłem dowód w postaci filmu. Niestety, został usunięty i naszym oczom ukazuje się taki oto komunikat:
 


W związku z powyższym zamieszczam ponownie dowód na "rzetelność" telewizji.


 

Jak kościół katolicki zmienił Biblię.

Dzisiejszy wpis chcialbym poświęcić "zmianom" jakie kościół katolicki dokonał w Piśmie Świętym.

Zmian dokonano zarówno w Nowym, jak i w Starym Testamencie. Jeżeli jest już mowa o Nowym Testamencie to mało tego, ze powstały w nim zmiany, usunięto z niego rowniez ewangelie, które nie pasowały ojcom KK. Dlaczego inne ewangelie zostały pominięte? Czyżby były niewygodne? Dlaczego pominięto wszystkie ewangelie apokryficzne? Gdzie jest ewangelia Tomasza, czy Judasza?

KK tłumaczy to w ten sposób:"uważamy ze są nienatchnione" Czyż nie jest to żenujące? W związku z powyższym uważam książkę pod tytułem "Nowy Testament" za mało wiarygodna, gdyż znajdują się w niej jedynie treści, które pasują ideologi jednej organizacji. W dodatku organizacji, która w moim mniemaniu jest sekta.

Zupełnie innym tematem jest to, iż owa książka zaprzecza słowu Bożemu, tak wiec trudno, abym ja traktował poważnie lub co gorsza stosował się do slow w niej zawartych.

Proszę zapoznać się z materiałem filmowym: 







Jestem liberałem, tak wiec jeżeli masz ochotę możesz przynależeć do KK oraz nadal go wspierać. Chciałbym jednak abyś wiedział, iż wspierasz organizacje, która wymordowała wiele milinów ludzi, wiec jest organizacja morderców. Pamiętaj ! Bóg będzie nas osadzał po czynach, tak wiec, jeżeli oddajesz swoje pieniądze, aby inni mogli żyć w luksusach, a nie pomagasz ludziom potrzebującym, chorym, głodnym, będziesz za to osadzony!


niedziela, 17 lipca 2011

Kościół Katolicki S.A.

 Meksyk - drugi najbardziej katolicki kraj na świecie zalegalizował aborcję w swej stolicy, gdzie znajduje się obraz Matki Boskiej z Guadalupe. Jak to możliwe?

 

Nie każdy to wie, ale w Meksyku aborcja jest legalna. A precyzyjniej mówiąc: aborcja jest legalna na terenie miasta Meksyk, do 12 tygodnia ciąży.

Co z tego wynika?

Niewiele, ale informacja robi się ciekawsza, jeżeli dodamy do tego fakt, że państwo Meksyk jest drugim, pod względem liczby ludności, katolickim krajem na świecie. Mało tego, stolica tego kraju jest siedzibą słynnej na cały świat Matki Boskiej z Guadalupe.

Paradoks polega na tym, że zarówno wyżej wymieniony Kościół jak i wyżej wymieniona Matka są zdecydowanymi przeciwnikami aborcji, a mimo tego Meksyk - drugi najbardziej katolicki kraj na świecie, zalegalizował aborcję w swojej stolicy. Jak to możliwe?

"Musimy być bardziej dynamiczni"

Kiedy w 2007 roku lewicowy rząd wybrany przez katolicki naród przestał karać za aborcję, wywołało to oburzenie przeciwników aborcji. Pierwszy zaprotestował obraz Matki Boskiej z Guadalupe. Źródła podają, że podczas mszy świętej obraz "rozświetlił się na poziomie brzucha". Światło miało ponoć kształt płodu. Do walki przystąpił również papież Benedykt XVI, który "opowiedział się za ekskomuniką polityków, którzy poparli w mieście Meksyk decyzję o zalegalizowaniu aborcji w pierwszych 12 tygodniach ciąży".

Jak na ten zmasowany atak zareagował świat?

Burmistrz Meksyku najpierw spokojnie zignorował światło z brzucha. Potem kulturalnie oświadczył, że "kościelne oświadczenia i decyzje nie wpłyną na zmianę jego stanowiska". A co zrobił katolicki naród? Otóż nic. Wzruszył ramionami i zaczął masowo przechodzić na protestantyzm. Papież Benedykt XVI stwierdził, że "szerzenie się protestantyzmu pokazuje pragnienie Boga u ludzi" i dodał "musimy być bardziej dynamiczni". Jak do tej pory dynamizm Kościoła katolickiego sprowadza się do ekskomunikowania polityków. Widać Kościół uznał, że to, co sprawdzało się w średniowieczu, sprawdzi się i dziś.

Nie ważne chęci, ważne efekty

Spór dotyczący legalizacji aborcji toczy się od lat pomiędzy feministkami z jednej strony, a Kościołem katolickim z drugiej. Jakich środków używają feministki? Wielu. Stosują lobbing polityczny, starają się trafiać do mediów, tworzą spójny PR, organizują głośne akcje medialne. Jakich środków używa Kościół katolicki? Świeci światłem z brzucha i ekskomunikuje.

Efekty?

W drugim katolickim kraju na świecie naród wybiera na swoich przedstawicieli lewicę i wbrew nauce Kościoła popiera legalizację aborcji. Jak by nie patrzeć, na sukces to nie wygląda.

Wyobraźmy sobie, że Kościół katolicki jest spółką akcyjną - Kościół Katolicki S.A. Jakby zareagowali akcjonariusze spółki, która traci wszystkie wpływy na rynku, na którym miała praktycznie monopol? Najprawdopodobniej papieża postawiono by w stan oskarżenia za niegospodarność, a Matkę Boską z Guadalupe zwolniono ze skutkiem natychmiastowym za działanie na szkodę spółki.

Rzeczywistość pokazuje, że działania marketingowe sił nadprzyrodzonych związanych z Kościołem wydają się przynosić efekt dokładnie przeciwny do zamierzonego. Od 2007 roku święty obraz w Meksyku dokonuje ciągle spektakularnych cudów, a aborcja jak była legalna, tak jest. Podobnie efektywna jest ekskomunika, którą papież stosuje niczym lekarze w "Przygodach dobrego wojaka Szwejka" lewatywę - leczy nią wszystko, jak leci. Z podobnym skutkiem. Ktoś najwyraźniej nie zauważył, że średniowiecze się skończyło.

I co teraz?

Można (jak to zwykle bywa) tradycyjnie oburzać się i protestować, głosząc wszem i wobec, że Kościół katolicki jest wielki, Matka Boska z Guadalupe jest wielka, papież jest wielki. Można rzucić klątwę na niewiernych, wiernych pokropić woda święconą i uznać, że wszystko jest naprawione. Zmieni to z pewnością samopoczucie wielu katolików na lepsze. Ale nie zmieni ani trochę faktów.

A fakty są takie, że w Meksyku - ostoi katolicyzmu - naród wybiera na swoich reprezentantów lewicę, że miliony katolików w Ameryce Łacińskiej przechodzą na protestantyzm, a sto metrów od cudownego obrazu można legalnie i jawnie dokonywać aborcji. Fakty pokazują, że objawienia nic nie dają, a Kościoła katolickiego nikt już nie słucha. Więc może w końcu ktoś zauważy, że coś jest nie tak, zamiast oskarżać wszystkich trzeźwo myślących o obrazę uczuć religijnych.

Papież Benedykt XVI powiedział, że "eksodus katolików do protestanckich Kościołów ewangelicznych w regionie jest naszym największym zmartwieniem". Czy to na pewno powód do zmartwienia, że pasażerowie Titanica wsiadają do szalup ratunkowych? Może po prostu ludzie mają dość chodzenia do muzeum Boga, jakim stał się Kościół katolicki? Może chcą żyć teraźniejszością, a nie średniowieczem, praktyką, a nie teorią? Może szukają Boga, który zna lepsze metody zmieniania świata na lepsze, niż świecenie brzuchem z obrazu? Czy to nie dobrze, że takiego Boga szukają?

Źle zarządzane firmy na rynku bankrutują. I to jest pozytywne zjawisko. Bo robią miejsce dla nowych: lepszych i skuteczniejszych. Czy taki będzie los Kościoła katolickiego? Bankructwo?




Jestem liberałem, tak wiec jeżeli masz ochotę możesz przynależeć do KK oraz nadal go wspierać. Chciałbym jednak abyś wiedział, iż wspierasz organizacje, która wymordowała wiele milinów ludzi, wiec jest organizacja morderców. Pamiętaj ! Bóg będzie nas osadzał po czynach, tak wiec, jeżeli oddajesz swoje pieniądze, aby inni mogli żyć w luksusach, a nie pomagasz ludziom potrzebującym, chorym, głodnym, będziesz za to osadzony!

niedziela, 22 maja 2011

Dzieci komunijne miały dać księdzu imienną kopertę na ofiarę.

Skandal, wstyd! - mówią rodzice dzieci komunijnych. - To żaden przymus - zapewnia proboszcz Władysława Pawlik. Poszło o ofiarę, którą maluchy miały dać z pieniędzy podarowanych przez rodzinę.

Do redakcji zadzwoniła wczoraj gorzowianka (zastrzegła dane), która uczestniczyła w komunii w parafii Pierwszych Polskich Męczenników, jednej z największych w Gorzowie.


Komunijny maluch otrzymał od księdza kopertę ze swoimi danymi i instrukcję, że ma tam włożyć część pieniędzy, które dostał od bliskich. Zdębiałam. Co to za zwyczaje? - mówiła nam Czytelniczka.

I tak bym dała

Rozmawialiśmy z dwoma rodzinami, z których dzieci w minioną niedzielę miały komunię. Obie matki potwierdziły, że były koperty, na nich imiona i nazwiska dzieci, i przykaz, aby odnieść je w poniedziałek do kościoła z ofiarą "co łaska”. - U nas była skromna uroczystość, dziecko nie dostało żadnej gotówki. Ale coś do koperty trzeba było włożyć.

Daliśmy 20 zł - powiedziała pierwsza z kobiet (nie chciała nazwiska w gazecie). Nie przebierała w słowach. - Dla mnie to skandal. Przecież tak czy inaczej dalibyśmy ofiarę na kościół. Ale załatwiać to niemalże pod przymusem, za pomocą kopert z nazwiskami... Jest mi z tego powodu po prostu przykro - dodała gorzowianka.

Druga z matek do koperty włożyła 100 zł. - Syn sam zaproponował taką kwotę. Z tego, co wiem, wielu rodziców było zakłopotanych taką formą "ofiary” na kościół - przyznała.

Obie potwierdziły, że jeszcze przed uroczystością wszystkie dzieci dodatkowo składały się ,,na kościół'' po 40 zł. Sprawdziliśmy to.


Parafia na wzór

Parafia Pierwszych Polskich Męczenników liczy kilka tysięcy wiernych. To tutaj w 1997 r. papież Jan Paweł II odprawił mszę dla pół miliona wiernych. O proboszczu Władysławie Pawliku wszyscy mówią z uznaniem. - Dostał gołą ziemię, a pobudował piękny kościół, sale katechetyczne - wymieniają parafianie. - Pomaga ubogim, wspiera dzieciaki, zawsze można na niego liczyć.

- Koperty z nazwiskami? Dziwne. Przecież ludzie i tak by dali, bo to zgrana parafia, ludzie nie migają się od pomocy - mówi jeden z parafian (,,Po co nazwisko? Ktoś dał?'' - dopytywał).

Proboszcz Pawlik jest zdziwiony zamieszaniem. - Chcieliśmy, aby dzieci poczuły się autorami ofiary. Nikt nie zgłosił mi, że to problem. Cóż... zapewniam, że nie sprawdzamy, kto ile dał. Na pustą kopertę też się nie obrazimy. Jesteśmy wdzięczni za najdrobniejszy grosz - mówił nam wczoraj. Dodał, że wcześniejsza 40-złotowa składka była na kwiaty i przystrojenie kościoła.

Pieniądze od najmłodszych parafian zostaną przeznaczone na kontynuowanie rozbudowy kościoła. - Ofiary od dzieci komunijnych, to nasz zwyczaj od początku istnienia parafii. Być może ci, których to zaskoczyło, są u nas od niedawna... - zastanawiał się proboszcz w rozmowie z reporterem.

Dodał, że rozważy, czy za rok koperty ponownie mają być opisane imieniem i nazwiskiem dziecka. - Bo nie chcemy nikomu sprawiać przykrości - zapewniał ks. Pawlik.


Nie ma obowiązku

Rzecznik kurii zielonogórsko - gorzowskiej ks. Andrzej Sapieha nie chciał wczoraj tego komentować. - Kuria nie decyduje o tego rodzaju zbiórkach. To wewnętrzne sprawy parafii: proboszcza i wiernych - stwierdził.



KOCHANI KSIĘŻA, CZY TAK TO POWINNO WYGLĄDAĆ??? 
CZY NIE LEPIEJ WZIĄĆ SIĘ ZA UCZCIWA PRACE??
Źródło: gazeta lubuska.

niedziela, 24 kwietnia 2011

Nie wierzę w szkolną katechezę

 Zdaję sobie sprawę, że usunięcie religii ze szkół dla wielu oznaczałoby pośmiertny tryumf propagandy komunistycznej. Ale też wierzę głęboko, że musi wreszcie przyjść czas, kiedy nasze myślenie zdoła wywikłać się z ekonomicznych i politycznych kołtunów, kiedy będziemy zdolni na chłodno spojrzeć na rzeczywistość polskiej szkoły i polskiej religii i postawić sobie kilka pytań, których dotąd wstydliwie unikaliśmy.

Kiedy przysłuchuję się sporom o ocenę z religii na świadectwie szkolnym, odnoszę silne wrażenie, że oto – z dobrej woli, ze słusznych i zacnych pobudek – zabrnęliśmy w ślepą uliczkę. Słucham argumentów przeciwnych ocenianiu tak subtelnej i nie do końca mierzalnej wartości, jaką jest religijność lub nawet samo zaangażowanie w sprawy wiary, słucham i – ogólnie rzecz biorąc – zgadzam się. Słucham następnie argumentów drugiej strony (katecheza jako przedmiot nieoceniany lub oceniany bez negatywnych konsekwencji staje się przedmiotem niepoważnym) i zgadzam się z nimi równie chętnie. Mam przy tym nieco próżne przekonanie, że moje koncyliarne stanowisko, a właściwie jego brak, nie bierze się z lenistwa intelektualnego, ale wyrasta z sytuacji, która sama w sobie zawiera niedającą się przezwyciężyć sprzeczność. Tą sprzecznością jest obecność katechezy w szkole.

Nader rzadko powracamy dziś do tego tematu. Nader niechętnie wraca do dyskusji nad obecnością religii w szkole duchowieństwo. Powody są ku temu przeróżne: od politycznych po finansowe. Powrót religii do szkół był w roku ’90 tryumfalnym symbolem zmiany ustrojowej, symbolem zwycięstwa nad szkołą zideologizowaną. Wtedy, po Okrągłym Stole, sprzeciwiać mu się mogli przede wszystkim „wrogowie Kościoła”. Głos kilku jego „obrońców” zadających ważne pytanie, czy to na pewno dobry pomysł, nie został poważnie potraktowany. Dziś, po siedemnastu latach szkolnej katechezy w III Rzeczypospolitej, warto to pytanie postawić na nowo: czy to był na pewno dobry pomysł? Czy ten pomysł sprawdził się w nowej polskiej rzeczywistości? Nie będę się rozpisywał o innych powodach, dla których Kościół hierarchiczny nie powraca dziś do tego tematu, ponieważ są dość przyziemne: wynajem sal katechetycznych (teraz często odnajmują je od parafii prywatne szkoły wyższe, szkoły policealne itp.), pensje nauczycielskie dla wikarych – to wszystko ważny i potrzebny Kościołowi zastrzyk gotówki, dzięki któremu powstają nowe świątynie i domy rekolekcyjne. A wszystko to za cenę, którą chętnie i z wielkimi nadziejami zgodziliśmy się płacić na początku lat 90.: za cenę uczynienia religii jednym z przedmiotów szkolnych. Czy nie jest to jednak cena zbyt wysoka?

Moje pokolenie miało okazję doświadczyć tej zmiany na własnej skórze. W roku ’90 kończyliśmy szkołę podstawową, w siódmej klasie opuściliśmy salkę katechetyczną i odtąd uczęszczaliśmy na katechezę do sali chemicznej. Z pełną świadomością twierdzę, że wtedy również skończyła się dla mnie prawdziwa katecheza . Ksiądz z dziennikiem pod pachą przestał być dla nas prawdziwym księdzem, nigdy też (choć bardzo tego chciał) nie stał się prawdziwym nauczycielem. To doświadczenie pokoleniowe pozwala mi sformułować kilka wcale nienowych tez, które – jak sądzę – powinniśmy dziś raz jeszcze przemyśleć.


1. Szkolna katecheza nie jest i być nie może ani w pełni katechezą, ani w pełni przedmiotem szkolnym. W tym wydaje się tkwić najistotniejszy mankament obecności religii w szkole: religia chce i zarazem nie chce być przedmiotem szkolnym. Katecheta chce i nie chce być nauczycielem. Jest świadomy, że przekazywana przez niego wiedza nie ma być po prostu zbiorem informacji, które trzeba przyswoić i zdać. Ta wiedza ma mieć wpływ na najgłębsze, najintymniejsze sfery duszy młodego człowieka – tylko wtedy ma jakiś sens. Budowanie duchowości młodego człowieka, uwrażliwianie go na sprawy najwyższej wagi dokonywane z dziennikiem i długopisem w ręku budziło mój opór jako ucznia, budzi także jako nauczyciela. Nie wątpię, że istnieją katecheci, którzy potrafią tę presję oceniania zredukować do minimum, schować dziennik za plecami (co zresztą bywa wyróżnikiem dobrych nauczycieli w ogóle). Ale tak jak na innych przedmiotach, tak i na katechezie najczęściej bywa, że to nauczyciel chowa się za dziennikiem. I nie zmienią tego najlepsze systemy szkolenia i najlepsze programy katechetyczne: wada nie tkwi w ludziach i programach, ale w dyscyplinującym i często represyjnym z natury kontekście szkoły, który wymusza działania stojące w sprzeczności z ewangelizacją. Albo więc katecheza ma inne zadania niż tylko podać wiedzę i następnie ją sprawdzić (wówczas szkoła nie jest dla niej dobrym miejscem), albo siłą rzeczy podporządkowuje się rygorowi lekcyjnemu – wówczas przestaje być katechezą.

2. Klasa szkolna nie jest dobrym miejscem, by szczerze rozmawiać o sprawach wiary. Ktoś powie: każde miejsce jest dobre, w każdym miejscu można się modlić, więc i mówić o Panu Bogu. Otóż chyba nie w wypadku kilkunastolatków. Pośród moich kolegów, szczególnie koleżanek, z którymi uczęszczaliśmy do salek katechetycznych, pamiętam kilka osób naprawdę głęboko zaangażowanych religijnie. Być może dzięki temu, że się przyjaźniliśmy, udawało mi się dotrzeć do salki na popołudniowe katechezy, choć po drodze kusiły boiska i trzepaki, piłka i papierosy. Te kilka osób swoją aktywnością pomagało siostrze zmobilizować pozostałych. Na katechezę docierali ci, którym zależało. Co tydzień stawaliśmy przed wyborem: katecheza czy półtorej godziny zabawy gdzieś po drodze. To była ważna szkoła wolności. Ale nie to jest najistotniejsze. Najważniejsze, że kiedy trafiliśmy na szkolną katechezę do sali chemicznej, między lekcją geografii i przysposobieniem obronnym, tych kilkanaście osób dotąd chętnie i aktywnie uczestniczących w dyskusjach o Panu Bogu nagle zamilkło. Znaleźliśmy się raptem w wielkiej, czterdziestoosobowej klasie, w której co najmniej połowa dzieciaków nie była zupełnie zainteresowana religią. Ktoś powie: nareszcie nie zostawiono im wyboru, nareszcie zamiast palić papierosy przy trzepaku będą się duchowo rozwijać. Ktoś bardzo naiwny. Nie sądzę, by te chemiczne katechezy któregokolwiek z moich trzepakowych kolegów zbliżyły do wiary, z pewnością natomiast były ogromną siłą hamującą dla grupy dotąd najbardziej aktywnej. No bo jak tutaj wrócić do rozmów o Panu Bogu, kiedy wokół koledzy i koleżanki zajmują się palnikami bunsenowskimi, kiedy pobożne rozmowy spotykają się z drwiną kolegów z ostatnich ławek? Owszem, zawsze znajdzie się kilku nastoletnich męczenników, którzy dla katechety będą deską ratunkową, dowodem, że ktoś go jednak słucha i rozumie. Tylko czy zadaniem katechety na przełomie XX i XXI wieku jest wychowywanie do wiary w duchu apologetycznym? Intymności sali katechetycznej, do której docierali ci, którzy chcieli, nie da się w szkole niczym zastąpić. Szczera rozmowa o sprawach wiary, jeśli chcemy w nią zaangażować dzieci i dorastającą młodzież, powinna się odbywać w warunkach jak najbardziej temu sprzyjających.

3. Szkolna katecheza zaciera w świadomości dziecka różnicę między wiedzą a wiarą. Wciśnięta w harmonogram lekcji szkolnych, szczególnie w szkole podstawowej, traci sakralny charakter, staje się nauką, a właściwie tworem naukopodobnym. Musi tak być, bo szkoła jest miejscem, w którym pobiera się nauki, od historii po lekcje wuefu. Teoretycy mogą sobie i innym tłumaczyć, że nie, że to przygotowanie do sakramentów, że to formacja moralna i duchowa, ale dla dwunastolatka szkolna katecheza to jeszcze jedna z lekcji, na którą trzeba odrobić zadanie, dzieje apostolskie to jeszcze jeden fragment tekstu, z którego trzeba się nauczyć, kto, gdzie i kiedy, Pismo Święte to jeszcze jeden podręcznik, wciśnięty na biurku między matematykę i język angielski. W ten sposób już na wstępnym etapie kształcenia zaciera się różnicę między sferą wiary a sferą nauki, rozmywa się tę szczątkową intuicję metodologiczną, którą zdolniejsi uczniowie zwykle potrafią sobie wypracować, rozmywa się rozumienie takich terminów jak dowód, przesłanka, wniosek, teoria. Wyuczony dogmat o Trójcy Świętej formalnie zaczyna funkcjonować w umyśle ucznia tak jak traktat wiedeński – i nie pomogą tutaj zaklęcia teoretyków. Wyrastają młodzi ludzie, którzy za ministrem Orzechowskim będą powtarzać, że teoria ewolucji jest tylko teorią, a nie faktem naukowym i stawiać ją na jednej płaszczyźnie metodologicznej z Księgą Rodzaju. Zatarcie różnicy między wiarą a nauką skutkuje nie tylko upośledzeniem zdolności naukowych dziecka – jeszcze silniej upośledza jego wiarę.

4. Katecheza szkolna oddala od kościoła. Piszę „kościół” małą literą, bo chodzi mi po prostu (i aż) o miejsce, o budynek, a właściwie o pewien obszar sakralny, od którego katecheza – przeniesiona do szkoły – została oderwana. Moja salka katechetyczna mieściła się w suterenie nowo powstającego kościoła. Idąc na katechezę, szedłem do kościoła, miałem poczucie, że te zajęcia odbywają się, by tak trywialnie rzec, na terenie sakralnym. Dla dorosłego człowieka może to nie mieć większego znaczenia, dla dziecka jednak ma. Przynajmniej dla mnie miało. Dziecko porządkuje sobie świat, terytorium, po którym się porusza, wedle wyrazistych miejsc: szkoły, domu, kościoła, boiska; między tymi obszarami, wraz z ich przyległościami, wytycza o wiele silniejsze granice, niż czynią to dorośli. Przekroczenie granicy oznacza dla dziecka wejście w nową rolę: ucznia, parafianina, domownika, kolegi z podwórka. Z dziecięcym entuzjazmem potrafi się w każdej z tych ról „zatracić”. To jedna z przyczyn, dla których ogromna część z nas nie lubiła odrabiać zadań w domu (znakomicie rozumieją to pedagodzy tych krajów, w których lekcje odrabia się w szkole, pozwalając dziecku po powrocie do domu „zatracić” się w swojej roli syna czy córki). Lekcje religii w szkole zrywają związek z kościołem, zmuszają dziecko do podejmowania problematyki wiary nie z pozycji wiernego, ale z pozycji ucznia.

5. Katecheza jako przedmiot szkolny przyczynia się do wykluczenia dzieci nie wierzących oraz wyznających inną religię niż rzymski katolicyzm. To oczywiście argument najczęściej przywoływany – i niepozbawiony racji. Szkoła jest miejscem, w którym w jednej klasie spotykają się dzieci wierzące z niewierzącymi, wychowane w tradycji rzymskiej z dziećmi protestantów, zielonoświątkowców, żydów, muzułmanów, świadków Jehowy. Rodzice niekatolików mają święte prawo wychowywać swoje dzieci w ich własnej wierze. Tylko co te dzieci mają robić podczas lekcji rzymskiej katechezy? Słuchać o wierze swoich kolegów i koleżanek – niby nic w tym złego, szkoda tylko, że mało kto będzie miał ochotę słuchać, co oni, inaczej wierzący, mieliby do powiedzenia. Czy przyjdą na katechezę czy też przeczekają ją w świetlicy, przez tę jedną godzinę będą uczniami drugiej kategorii, innymi, obcymi, dla których nikt nie przewidział stosownego miejsca.

Oczywiście, są szkoły, które proponują uczniom formę zastępczą w postaci lekcji etyki. Zdaje się, że jest ich – niestety – coraz więcej. To absurdalne rozwiązanie ma aż nazbyt oczywiste konsekwencje: wychowujemy sobie pokolenia, dla których etyka ma być alternatywą dla religii; grzeczniejszą i daleko mniej ekscytującą niż papierosy cichcem wypalane na trzepaku, ale jednak alternatywą. Dzieci będą albo religijne, albo etyczne, albo będą gryzły kapcie na korytarzu i doświadczały pogardy zarówno pierwszych, jak i drugich. Cudownie pouczająca jest tu autentyczna historia (a takich historii są tysiące) dwunastoletniego baptysty, którego rodzice stanęli przed wyborem: wysłać dziecko na katechezę rzymską czy na etykę. Miejsce głęboko religijnego baptysty w polskiej szkole jest bowiem, jak widać, albo na lekcjach obcej religii, albo wśród niewierzących słuchających o etyce niezależnej Kotarbińskiego. Chyba że wybierze snucie
się po szkolnym korytarzu.

Nie sądzę, nie chciałbym sądzić, że wśród głęboko wierzących katolików znajdzie się ktoś, kto uważa niewierzących lub wyznających inną religię kolegów swojego dziecka za dzieci gorszej kategorii. Dlaczego więc nie mamy nic przeciwko temu, żeby wspólnota szkolna była miejscem budowania pierwszych murów ksenofobii, pierwszą dla wielu dzieci lekcją nietolerancji i płaszczyzną wykluczenia? Wykluczenia, które miewało w historii o wiele poważniejsze konsekwencje niż drwiny z nadwagi czy grubych okularów.

6. Nauczanie katechezy w szkole ma negatywne konsekwencje nie tylko dla dzieci, ale dla samych katechetów. Wejście religii do szkół to – jako się rzekło – potężna pomoc finansowa dla Kościoła. Ale i ten kij ma dwa końce. To także, w wypadku księży katechetów, potężne wyzwanie, o którym mówił swego czasu ks. Zaleski-Isakowicz: „młody wikary, tuż po święceniach, ma dwa źródła utrzymania: pensję ze szkoły plus utrzymanie z parafii. Jeżeli nie ma dyszla moralnego, to posiada tych pieniędzy coraz więcej, a zarazem nie bardzo wie, co z nimi robić. Etaty państwowe spowodowały, że księża nauczyli się, jakie są ich stawki godzinowe, i zaczęli swoje zaangażowanie przeliczać na pieniądze” . Ktoś powie: cóż to za wielkie pieniądze zarobi katecheta, nawet jeśli doda je do utrzymania z tacy? Dla człowieka utrzymującego rodzinę, płacącego czynsz, gaz, prąd, telefon – to rzeczywiście niewiele. To jednak dość istotne kieszonkowe dla wikarego, szczególnie jeśli spojrzymy na nie w duchu słów Jana Pawła II apelującego do księży, by stylem życia byli „bliscy przeciętnej, owszem, raczej ubogiej rodziny” (Szczecin, 11 czerwca 1987).

Zwolennicy obecności religii w szkole chętnie dziś wspierają swoje stanowisko badaniami opinii społecznej: rzeczywiście, troje na czworo rodziców opowiada się za katechezą w szkole, rzeczywiście na lekcje katechezy uczęszcza dziewięciu na dziesięciu uczniów. Tyle że dzieci ankietowanych nigdy nie miały do czynienia z katechezą inną niż szkolna – pytanie o katechezę w szkole staje się więc nieuchronnie pytaniem o nauczanie religii w ogóle, rezygnacja z uczestnictwa w lekcjach religii staje się nieuchronnie rezygnacją z religii w ogóle. Czy aby na pewno dane statystyczne dowodzą tego, czego miałyby dowodzić?

Zdaję sobie sprawę, że usunięcie religii ze szkół jest już dzisiaj prawie niewykonalne. Siedemnaście tysięcy świeckich katechetów musiałoby stracić pracę, bo kto miałby ich utrzymywać w salkach katechetycznych, które przestałyby na siebie zarabiać? Zdaję sobie sprawę, że usuwanie religii ze szkół wciąż jeszcze i długo jeszcze kojarzyć się będzie wielu Polakom z postaciami Bieruta i Gomułki, że i dziś dla wielu oznaczałoby pośmiertny tryumf propagandy komunistycznej. Ale też wierzę głęboko, że musi wreszcie przyjść czas, kiedy nasze myślenie zdoła wywikłać się z ekonomicznych i politycznych kołtunów, kiedy będziemy zdolni na chłodno spojrzeć na rzeczywistość polskiej szkoły i polskiej religii, i postawić sobie kilka pytań, których dotąd wstydliwie unikaliśmy.



MICHAŁ BARDEL, dr filozofii, wykładowca w Wyższej Szkole Europejskiej i Collegium Civitas, p.o. redaktora naczelnego miesięcznika „Znak”.








 

niedziela, 20 lutego 2011

Uświadamianie katolików- kolejne informacje

 Często podczas moich dyskusji z katolikami zadaje im proste i podstawowe pytanie:


 



KIEDY NAPRAWDĘ NARODZIŁ SIĘ JEZUS CHRYSTUS?

Większość katolików odpowiada, ze 25 grudnia. 24 grudnia obchodzą wigilie Bożego Narodzenia. Innym tematem, do którego kiedyś powrócę jest nazwa tych świąt.

Tak wiec jak to zwykle bywa są w błędzie, wierzą w ... chyba sami nie wiedza w co lub kogo. Dla chrześcijan, tak wiec dla katolików Jezus jest jedna z najważniejszych postaci, nie wyobrażam sobie , aby można było nie wiedzieć, kiedy urodził się ich zbawca.
 

Napisze teraz kilka faktów, które maja oparcie w Biblii i nie są wiedza pozyskiwana od babci.

JEZUS NIE URODZIŁ SIĘ W GRUDNIU!
 

Zwróć uwagę na jasne stwierdzenie znajdujące się w Twojej Biblii: w dniu narodzin Chrystusa "przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą" (Łukasz 2,8).

Musimy pamiętać o tym, że w Izraelu od początku listopada do początku marca panuje "zima". Jest to pora deszczowa, która charakteryzuje się chłodem i opadami deszczu. "Bo oto minęła już zima, deszcz ustał i przeszedł" (Pnp 2,11).

Pasterze wtedy nie mogli przebywać na polach pilnując bydła, gdyż było za zimno. Tym bardziej nie mogli tego robić nocą, gdyż temperatura spada wówczas jeszcze niżej. Czy możemy to udowodnić? Oczywiście! Otwórzmy księgę Ezdrasza rozdział 10,9.13:

"I w ciągu owych trzech dni zebrali się wszyscy mężczyźni z Judy i Beniamina w Jerozolimie dwudziestego dnia miesiąca - był to miesiąc dziewiąty; i cały lud rozsiadł się na dziedzińcu domu Bożego, drżąc z powodu sprawy i deszczów" (10,9).

Kiedy wypadał dziewiąty miesiąc? Oto przypis z BT do tego tekstu:

"Czyli Kislew = listopad/grudzień".

A więc miało to miejsce mniej więcej wtedy, kiedy miał się narodzić Chrystus. Lud drżał z powodu deszczów, gdyż było chłodno. Czy pasterze mogli wtedy przebywać nocą na polu? Przeczytajmy teraz wiersz 13:

"Ale lud jest liczny a pora deszczowa, tak że nie można pozostać na dworze; a sprawa ta - nie na dzień jeden ani dwa, gdyż wielu z nas w tej sprawie zawiniło".

Jak więc widać nie można było wówczas przebywać na dworze z powodu zimna nie mówiąc już o nocowaniu. Być może ktoś powie, że w Betlejem mogło być o tej porze cieplej. Jednak opisane powyżej wydarzenie miało miejsce w Jerozolimie, a Betlejem leży tylko 8 kilometrów od Jerozolimy. Sama więc Biblia wskazuje, że narodzenie Chrystusa nie mogło mieć miejsca w grudniu.

Oto co na ten temat pisze Werner Keller:

"W okresie świąt Bożego Narodzenia panuje w Betlejem mróz i przy temperaturze poniżej zera nie było pewnie w Ziemi Świętej bydła na pastwiskach. Fakt ten potwierdza również zawarta w Talmudzie notatka, według której w tej okolicy w marcu wypędza się bydło na pastwiska, a z początkiem listopada znów się je spędza. Przez okres niemal ośmiu miesięcy trzody pozostają na wolnym powietrzu. W okresie naszych świąt Bożego Narodzenia także i w Palestynie zwierzęta pozostają w stajni, a wraz z nimi i pasterze. Wobec tego opowiadanie w Ewangelii św. Łukasza wskazuje na narodzenie Chrystusa Pana przed nastaniem zimy, ..."

("A jednak Pismo Święte ma rację" Pax Warszawa 1959 s. 287).

KIEDY NAPRAWDĘ NARODZIŁ SIĘ JEZUS CHRYSTUS?

Jeżeli jednak Jezus nie urodził się w grudniu, to czy jest możliwe, aby ustalić właściwy czas Jego narodzin? Czy jesteśmy w stanie rozwikłać ten problem?

Łukasz informuje nas w 1,24-38, że Maria poczęła Jezusa wówczas, kiedy jej kuzynka Elżbieta była w szóstym miesiącu ciąży z Janem Chrzcicielem. Jezus więc musiał się narodzić sześć miesięcy po narodzeniu Jana Chrzciciela.

Jeżeli jest więc możliwe ustalenie czasu narodzin Jana Chrzciciela, to wówczas musimy po prostu dodać sześć miesięcy i otrzymamy czas narodzin Chrystusa.

A więc, czy Biblia objawia nam czas narodzin Jana Chrzciciela?

Zwróć uwagę na następujące fakty.

Mąż Elżbiety Zachariasz był kapłanem w świątyni w Jerozolimie. Łukasz w 1,5 stwierdza, że Zachariasz był "z oddziału Abiasza". W czasach króla Dawida liczba kapłanów była tak duża, że wszystkich podzielono na 24 oddziały. Możemy o tym przeczytać w 1 Kronik 24 rozdział. Każdy oddział służył w świątyni jeden tydzień, rozpoczynając swoją służbę i kończąc w szabat (2 Kronik 23,8). Oddział Abiasza był ósmy z kolei. Przeczytajmy również przypis do Łk 1,5 z BT: "Kapłani byli podzieleni na 24 oddziały (zmiany), z których każdy pełnił służbę w świątyni przez tydzień. Oddział Abiasza był ósmy (Krn 24,10)".

Pierwszy oddział zaczynał służbę w pierwszym tygodniu pierwszego miesiąca hebrajskiego kalendarza. Drugi oddział służył w drugim tygodniu. W trzecim tygodniu wypadała Pascha i święto Przaśników i wówczas w świątyni służyły razem wszystkie 24 oddziały. W czwartym więc tygodniu zaczynał służbę trzeci oddział kapłanów.

Ósmy oddział Abiasza, w którym służył Zachariasz zaczynał więc służbę w dziewiątym tygodniu roku. Ale oddział Abiasza służył także w świątyni i w dziesiątym tygodniu razem z wszystkimi 24 oddziałami, gdyż wypadało w tym tygodniu święto Piędziesiątnicy.

W czasie jednego z tych dwóch tygodni - dziewiątego lub dziesiątego "kiedy w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem" przyszedł anioł Gabriel do Zachariasza z niewiarygodnie radosnym poselstwem, że żona Zachariasza Elżbieta pocznie syna (Łk 1,8-20). Kiedy służba świątynna Zachariasza dobiegła końca i powrócił on do domu, jego żona Elżbieta poczęła (Łk 1,23-24). Nie wiemy jednak czy poczęcie nastąpiło dokładnie w owym dziewiątym, czy dziesiątym tygodniu. Mogło ono nastąpić tydzień lub dwa tygodnie później. W każdym razie wypadało ono gdzieś w końcu czerwca lub na początku lipca.

Teraz będą nam pomocne podstawowe wiadomości z biologii i elementarne podstawy arytmetyki - głównie umiejętność dodawania.

Jeżeli do czasu poczęcia - koniec czerwca lub początek lipca - dodamy dziewięć miesięcy otrzymamy czas narodzin Jana Chrzciciela, który wypadnie w końcu marca lub na początku kwietnia.


Dokładnie sześć miesięcy później - koniec września lub początek października - narodził się Jezus Chrystus.


NARODZINY JANA CHRZCICIELA

koniec czerwca lub początek lipca + dziewięć miesięcy = koniec marca lub początek kwietnia

NARODZINY JEZUSA CHRYSTUSA

koniec marca lub początek kwietnia + sześć miesięcy = koniec września lub początek października

W końcu września lub na początku października pasterze mogli całkiem swobodnie nawet nocą przebywać na pastwiskach strzegąc bydła.

Ale, czy można ustalić właściwą datę narodzin Chrystusa?

Wszystkie ważne wydarzenia z życia Jezusa Chrystusa miały miejsce w czasie jakiegoś święta.

Jeżeli śmierć Chrystusa nastąpiła w dniu święta Paschy, a Jego zmartwychwstanie miało miejsce w dniu Pierwocin, natomiast zesłanie Ducha Świętego nastąpiło w święto Piędziesiątnicy to czy nie jest logiczne, że Jego narodziny miały związek z jakimś świętem?

Chrystus jak ustaliliśmy narodził się w końcu września lub początku października. Jaki wówczas był hebrajski miesiąc?

Oto przypis z Biblii Tysiąclecia do tekstu Nehemiasz 7,72:

"Siódmy - czyli Tiszri = wrzesień/październik".

Na przełomie września i października wypadał w hebrajskim kalendarzu siódmy miesiąc zwany Tiszri.

Jakie święta wypadały w siódmym miesiącu?

W tym miesiącu wypadały aż trzy szczególne okresy. Mianowicie;

1 Tiszri wypadało święto Trąbienia,

10 Tiszri wypadał Dzień Pojednania,

15-22 Tiszri wypadało święto Namiotów (zobacz Kapłańska 23,23-44).

Czy nie jest logiczne zatem, że skoro ten miesiąc był tak "naszpikowany" świętami to Chrystus narodził się w któreś z tych świąt? Dobrze, ale w które?

Apostoł św. Jan daje nam natchnioną odpowiedź, w które święto narodził się Jezus Chrystus. Oto szokujące wyznanie św. Jana:

"A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas" (Jana 1,14).

Jako "zamieszkało" przetłumaczono tutaj greckie słowo "skenoo", które oznacza:

żyć lub mieszkać pod namiotami; rozbić namiot;

(zobacz "Słownik Grecko-Polski Nowego testamentu" ks. Remigiusza Popowskiego wyd. Vocatio str 302 oraz nr4638 Stronga).

Dlatego interlinearny przekład oddaje to w ten sposób: "I słowo ciałem stało się i rozbiło namiot wśród nas i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełen łaski i prawdy" (wydawnictwo Vocatio).

A właśnie świętem podczas którego rozbijano namioty i przez siedem dni w nich mieszkano było Święto Namiotów wypadające od 15-22 Tiszri. Apostoł Jan wskazuje więc, że Jezus Chrystus narodził się właśnie w okresie tego święta. Że tak właśnie było potwierdza zachowana u niektórych Ojców Kościoła świadomość tego. Mianowicie wiązali oni narodzenie Chrystusa właśnie ze świętem Namiotów pomimo tego, że świętowali je w 25 grudnia. Na przykład Grzegorz z Nazjanu (329-389) w kazaniu z okazji święta Narodzenia łączy święto Narodzenia z 25 grudnia ze świętem Namiotów. Pisze on:

"Tematem dzisiejszego święta (25 grudnia) jest prawdziwe święto Namiotów. Rzeczywiście, w tym święcie, ludzki namiot został zbudowany przez Tego, który włożył na siebie z naszego powodu ludzką naturę. Nasze namioty, które zostały dotknięte przez śmierć, są wzbudzone ponownie przez Tego, Który buduje nasze mieszkanie od początku. Dlatego, złączywszy nasz głos z Dawidem, zaśpiewajmy Psalm: "Błogosławiony, Który przychodzi w imię Pańskie". Jak On przybywa? Nie łodzią, ani nie wozem. Ale On wchodzi do ludzkiego życia przez niepokalaną dziewicę"

(Kazanie na Dzień Narodzenia, Patrologia Grecka 46, 1129 B-C).

Co ciekawe Psalm 118, który on cytuje jest właśnie śpiewany przez Żydów podczas obchodów święta Namiotów.

Posiadamy więc opartą na Piśmie Świętym datę narodzin Jezusa. Dlaczego, wobec tego niemal cały chrześcijański świat święci i uznaje inną datę narodzin Chrystusa?


DLACZEGO 25 GRUDNIA?

Być może niejeden spyta, dlaczego wobec tego wszyscy dzisiaj świętują narodzenie Chrystusa 25 grudnia?

Przykro o tym pisać, ale zadecydował o tym wzgląd na bardzo popularne pogańskie święto ku czci perskiego boga Mitry obchodzone właśnie tego dnia. Kościół nie mogąc sobie dać rady z tym świętem przemianował je wspaniałomyślnie na narodziny Chrystusa. Świadczy o tym fakt, że na początku przyjmowano różne daty narodzin Jezusa. Jednak w końcu wybrano 25 grudnia.

Oto co pisze katolicki historyk Daniel Rops:

"Dzień zaś narodzenia, za który dziś cała ziemia przyjmuje 25 grudnia, jest datą opartą wyłącznie na tradycji. W wieku III Klemens Aleksandryjski wyznaczył Boże Narodzenie na 19 kwietnia; czasem wysuwano także 29 maja i 28 marca, na Wschodzie przez długi czas obchodzono to święto 6 stycznia; wydaje się, że dziś przyjęta data zostaje na dobre ustalona dopiero około roku 350. Niektórzy przypuszczali, że mogła mieć jakiś związek ze świętem boga Mitry lub "Słońca niezwyciężonego", przypadającego wedle kalendarza rzymskiego w okresie przesilenia zimowego. Znamy wiele wypadków, gdy liturgia chrześcijańska wyzyskała dla swoich celów święta pogańskie"

(Dzieje Chrystusa, Daniel Rops, Pax, Warszawa 1987, str 98-99).

W katolickiej "Historii Kościoła" możemy przeczytać:

"Wspomnienie o Bożym Narodzeniu w dniu 25 grudnia pojawia się w Rzymie na jakiś czas przed rokiem 336; wydaje się, że tryumfujące chrześcijaństwo zaanektowało dla siebie, nadając mu nowe znaczenie, pogańskie święto Niezwyciężonego Słońca, którego kult cesarz Aurelian usiłował wprowadzić w roku 274 jako powszechną religię Cesarstwa"

(Historia Kościoła, Pax, Warszawa 1984, str 237).

Natomiast rzymskokatolicki ks. Mieczysław Żywczyński rozbrajająco szczerze przyznaje pisząc o kulcie boga Mitry:

"Dzień jego przyjścia na ziemię czczono 25 grudnia. Dlatego też chrześcijanie, którzy widzieli w mitraizmie śmiertelne niebezpieczeństwo, przyjęli 25 grudnia jako dzień narodzin Chrystusa" (Kościół i społeczeństwo pierwszych wieków, Pax, Warszawa 1985, str 148).

Polska historyk Maria Janczewska pisze:

"Kult Mitry przez długi czas był bardzo poważnym rywalem chrześcijaństwa w szerokim oddziaływaniu na masy ludności, obie religie miały zresztą wiele cech podobnych, a zwyciężony ostatecznie mitraizm wywarł pewien wpływ na chrześcijaństwo. Tak np. świętowana przez wyznawców Mitry data jego urodzin (25 grudnia), obchodzona jako główne święto w kulcie solarnym Słońca Niezwyciężonego, została przez chrześcijan uznana za dzień Bożego Narodzenia"

(Historia starożytnego Rzymu, PWN, Warszawa 1976, str 298).

Czy godzi się, aby zmieniać prawdziwą datę narodzin Jezusa tylko po to , aby zyskać przychylność niewierzącego świata? Gdyby Bóg tego chciał to mógł sprawić, aby Chrystus naprawdę narodził się 25 grudnia. Bóg jednak sprawił narodziny Swego Syna w innym terminie. Czy jest słuszne, aby człowiek poprawiał Boga?!!!

piątek, 11 lutego 2011

Powtórka z historii kościoła katolickiego


120 r. n.e. - Pierwsze wzmianki o używaniu wody święconej do "wypędzania duchów" nieczystych. 156 (lub 167) r. - Po męczeńskiej śmierci biskupa Polikarpa i jedenastu wiernych z kościoła w Smyrnie (Turcja) zainicjowano praktykę czczenia zmarłych "świętych" i ich relikwii. II w. - Święty Klemens z Aleksandrii pisał: "Każda kobieta powinna być przepełniona wstydem przez samo tylko myślenie, że jest kobietą". II w. - Pod koniec II wieku wyznawcy chrystianizmu zaczynają głosić nauki o dziewictwie Maryi. Wcześniej nikt tego nie twierdził. 200 r. - Ustanowiono "stan duchowny" przez wprowadzenie ordynacji. Chrześcijanie zostali podzieleni na duchownych i laików - przedtem wszyscy byli na równi, jednocześnie będąc braćmi i kapłanami przed Bogiem. 312 r. - Bitwa pod mostem mulwijskim, w której Konstantyn zwyciężył i zabił Maksencjusza. Z powodu wizji sennej, którą ujrzał przed bitwą Konstanty (miał wygrać dzięki symbolowi krzyża), rok później wydał edykt zrównujący religię chrześcijańską z religiami pogańskimi. Odtąd, z roku na rok, dzięki prochrześcijańskim nastawieniom Konstantyna, pozycja chrześcijaństwa będzie się umacniać, a inne religie będą wypierane. Polityka ta w ostateczności doprowadziła do prześladowania i mordowania niechrześcijan przez fanatyków religijnych. Prześladowani stali się prześladowcami. 314 r. - Uchwalono ekskomunikę dla dezerterów. Dotąd Kościół zabraniał zabijania w obronie koniecznej. 321 r. - Cesarz Konstantyn nakazuje oficjalnie święcić niedziele zamiast dotychczasowej soboty. Dekret Konstantyna brzmi następująco: "Czcigodny dzień Słońca winien być wolny od rozpraw sądowych i od wszelkich zajęć ludności miejskiej; natomiast mieszkańcy wsi mogą w tym dniu swobodnie uprawiać rolę" (Codex Justinianus, III, 12). 325 r. - Sobór nicejski. W wyniku głosowania 250 biskupów sprowokowanego naukami Arrio, księdza heretyka z Aleksandrii, który głosił że Jezus nie jest Bogiem, tylko bóstwem niższej klasy, 248 biskupów głosowało za uznaniem, że "Syn Boga został zrodzony, a nie stworzony, współistotny Ojcu czyli, że Bóg Syn jest tak samo Bogiem, jak Bóg Ojciec i że Bóg jest jeden, ale w różnych Osobach". 360 r. - Wprowadzenie zwyczaju czczenia aniołów. 364 r. - Na synodzie w Laodycei Kościół zabronił świętowania soboty. W Kanonie XXIX tegoż Soboru widnieje następujący zapis: "Chrześcijanie nie powinni judaizować i próżnować w sobotę, ale powinni pracować w tym dniu; powinni szczególnie uczcić Dzień Pański będąc chrześcijanami, i jeśli to możliwe, nie pracować w tym dniu. Jeśli jednak będą judaizować w tym dniu zostaną odłączeni od Chrystusa" (C. J. Hefele, History of the Councils of the Church). 382 r. - Synod w Rzymie zwołany przez Damazego ustanawia zwierzchnictwo Kościoła rzymskiego nad pozostałymi. Uchwała głosi: "Choć kościoły katolickie rozsiane na ziemi są jedną komnatą ślubną Chrystusa, święty kościół rzymski jednak został wywyższony ponad wszystkie kościoły nie uchwałami żadnych synodów, lecz otrzymał prymat słowami Pana i Zbawiciela naszego". Dotąd nie istniał jeden, wielki Kościół katolicki, tylko wiele pomniejszych i nieraz konkurujących ze sobą. 385 r. - Po raz pierwszy katoliccy biskupi polecili ściąć innych chrześcijan z powodów wyznaniowych. Miało to miejsce w Trewirze. 390 i 393 r. - Synody w Hipponie i Kartaginie ratyfikują kanon "Pisma Świętego". IV w. - Pierwsza uroczystość Wszystkich Świętych Męczenników zainicjowana przez kościół w Antiochii. IV w. - Początek okresu mordowania pogan i plądrowania ich świątyń przez chrześcijan podjudzanych przez biskupów, opatów i mnichów. W 347 r. Ojciec Kościoła Firmicus Maternus zachęca władców: "Niechaj ogień mennicy albo płomień pieca hutniczego roztopi posągi owych bożków, obróćcie wszystkie dary wotywne na swój pożytek i przejmijcie je na własność. Po zniszczeniu świątyń zostaniecie przez Boga wywyższeni". 431 r. - Sobór w Efezie przyjmuje zasadę wiary w boską naturę Jezusa i uznaje Marię za "Bożą Rodzicielkę". 449 r. - Leon I wprowadza prymat biskupa Rzymu nad innymi biskupami i tym samym staje się pierwszym papieżem w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Dotąd istniało wiele rozproszonych tez o prymacie, a każdy biskup większego miasta nazywany był papieżem, czyli "papa". V w. - W połowie V wieku dzień 15 sierpnia staje się świętem M.B., a cesarz Maurycjusz ustanawia ten dzień świętem dla całego Cesarstwa. 539 r. - Ustanowiono władzę papieży oraz ofiarę mszy świętej. VI w. - Za sprawą mnichów irlandzkich spowiedź "na ucho" rozprzestrzenia się w całej Europie. Do tego czasu spowiedź na ogół odbywano publicznie i to bardzo rzadko w ciągu całego życia. VI w. - Na mocy cesarskiego dekretu, wszyscy poganie zostali uznani za ludzi bez majątku i praw: "iżby ograbieni z mienia, popadli w nędzę". 600 r. - Wprowadzenie "godzinki" do M.B. oraz łacinę do liturgii. 638 r. - Szósty sobór w Toledo nakazuje przymusowe ochrzczenie wszystkich Żydów zamieszkałych w Hiszpanii. 694 r. - Siedemnasty sobór toledański uznaje wszystkich Żydów za niewolników. Ich kapitały ulegają konfiskacie, zostają im też odebrane dzieci od siódmego roku życia wzwyż. 715 r. - Wprowadzono modlitwy do świętych. 726 r. - W Rzymie zaczęto czcić obrazy. 783 r. - Nastał zwyczaj całowania nóg papieża. 835 r. - Papież Jan XI ustanawia osobne święto ku czci Wszystkich Świętych, wyznaczając na dzień im poświęcony 1 listopada. X w. - Odo z Cluny głosi: "Obejmować kobietę to tak, jak obejmować wór gnoju..." 993 r. - Papież Leon III zaczął kanonizować zmarłych. 1015 r. - Wprowadzono przymusowy celibat dla duchownych, aby rozwiązać problem przejmowania spadków przez ich rodziny. Dotąd duchowni mieli żony i dzieci. 1054 r. - Michał Ceruliusz, patriarcha kościoła wschodniego i Leon IX (pośrednio) obrzucili się nawzajem klątwami. 1077 r. - Papież Grzegorz VII ustanowił formalną "klątwę", czyli wyklęcie przez instytucję Kościoła (nie mylić ze zwykłą klątwą). 1095 r. - Papież Urban II krytykuje prześladowania pielgrzymów przez Turków. W efekcie rycerze Europy i prości ludzie ruszyli na Jerozolimę. Zainicjował w ten sposób pierwszą wyprawę krzyżową. 1099 r. - Masakra Muzułmanów i Żydów w Jerozolimie (w tym ok. 70 000 Saracenów). Kronikarz Rajmund d'Aguilers pisał: "Na ulicach leżały sterty głów, rąk i stóp. Jedni zginęli od strzał lub zrzucono ich z wież; inni torturowani przez kilka dni zostali w końcu żywcem spaleni. To był prawdziwy, zdumiewający wyrok Boga nakazujący, aby miejsce to wypełnione było krwią niewiernych" ("Historia Francorum qui ceperunt Jeruzalem"). XII w. - Uczony i filozof, święty Tomasz z Akwinu głosił, że zwierzęta nie mają życia po śmierci ani wrodzonych praw, oraz że "przez nieodwołalny nakaz Stwórcy ich życie i śmierć należą do nas". 1140 r. - Ułożono i przyjęto listę 7 sakramentów świętych. Do tego czasu udzielano sakramentów w sposób nieuporządkowany (np. słowiańscy księża za jeden z sakramentów uznawali postrzyżyny!). 1204 r. - Zaczęła działać Święta Inkwizycja. Słudzy Kościoła zamęczyli lub spalili żywcem setki tysięcy ludzi. 1202-1204 r. - IV krucjata zainicjowana przez Innocentego III, by wesprzeć krzyżowców w Palestynie. Na skutek polityki Henryka Dandolo, żołnierze Chrystusa zwrócili się przeciwko Bizancjum i zdobyli Konstantynopol, z zaciekłością grabiąc i wyrzynając mieszkańców. Na koniec spalili miasto. Zrabowano niesłychane ilości złota i srebra a skala przemocy przekroczyła wszelkie ówczesne normy wojenne. Na zdobytym terenie utworzono efemeryczne państewko nazwane Cesarstwem Łacińskim. Przypieczętowało to rozłam między chrześcijaństwem wschodnim a zachodnim. 1208 r. - Innocenty III zaoferował każdemu, kto chwyci za broń, oprócz prolongaty spłat i boskiego zbawienia, również ziemię i majątek heretyków oraz ich sprzymierzeńców. Rozpoczęła się krucjata, której celem było wymordowanie Katarów. Szacuje się, iż krucjata pochłonęła milion istnień ludzkich, nie tylko Katarów, ale dotknęła większą część populacji południowej Francji. 1229 r. - Z powodu potajemnych zebrań wiernych dla czytania Biblii i interpretowania jej w sposób godzący w nauczanie i praktykę kościelną, papież Grzegorz IX zakazał czytania "Biblii" pod sankcją kar inkwizycyjnych. 1231 r. - Nakaz papieski zalecał palenie heretyków na stosie. Pod względem technicznym pozwalało to uniknąć rozpryskiwania się krwi. 1234 r. - Papież Grzegorz IX nakłania do krucjaty przeciw chłopom ze Steding, którzy odmawiają arcybiskupowi Bremy nadmiernej daniny. Pięć tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci ginie z rąk krzyżowców, a zagrody owych chłopów zajmują osadnicy obdarzeni nimi przez Kościół. 1244 r. - Na soborze w Narbonne zdecydowano, aby przy skazywaniu heretyków nikogo nie oszczędzano. Ani mężów ze względu na ich żony, ani żon ze względu na męża, ani też rodziców ze względu na dzieci. "Wyrok nie powinien być łagodzony ze względu na chorobę czy podeszły wiek. Każdy wyrok powinien obejmować biczowanie". 1252 r. - W bulli "Ad extripanda" papież Innocenty IV przyrównał wszystkich chrześcijan-niekatolików do zbójców i zobowiązał władców do tego, by winnych heretyków zabijano w ciągu pięciu dni. 1263 r. - Zatwierdzono przyjmowanie komunii pod jedną postacią. 1264 r. - Ustanowiono uroczystość Bożego Ciała. 1275 r. - Pojawiły się dyskusje na temat płacenia daniny. W odpowiedzi papież ekskomunikował całe miasto - Florencję. XIV w. - Wybucha epidemia czarnej śmierci. Kościół wyjaśniał, że winę za ten stan rzeczy ponoszą Żydzi, zachęcając przy tym do napaści na nich. 1311 r. - Papież Klemens V jako pierwszy ukoronował się potrójną koroną władcy. 1313 r. - Sobór w Zamorze ponownie zarządza zniewolenie Żydów i pod groźbą ekskomuniki żąda wykonania postanowienia przez władze świeckie. Antysemickie dekrety kościelne będą pojawiać się aż do XIX w. 1349 r. - W ponad 350 niemieckich miastach i wsiach giną niemalże wszyscy Żydzi, na ogół paleni żywcem. W ciągu jednego roku chrześcijanie wymordowali więcej Żydów niż niegdyś, w ciągu dwustu lat prześladowań, poganie wymordowali chrześcijan. To tylko jeden z wielu epizodów pogromów Żydów, gdyż podobne zdarzenia miały miejsce przez cały okres panowania chrześcijaństwa. 1377 r. - Robert z Genewy wynajął bandę najemników, którzy po zdobyciu Bolonii ruszyli na Cessnę. Przez trzy dni i noce, począwszy od 3 lutego 1377 roku, przy zamkniętych bramach miasta, żołnierze dokonali rzezi jego mieszkańców. W 1378 roku, Robert z Genewy został papieżem i przyjął imię Klemensa VII. W tym samym roku papieżem Urbanem VI został Bartolomeo Prignano i Kościół miał dwóch zwalczających się papieży. Klemensa VII uznano później za antypapieża. 1450-1750 r. - Okres polowania na czarownice. Straszliwymi torturami zamęczono setki tysięcy kobiet posądzanych o czary. 1484 r. - Papież Innocenty VIII oficjalnie nakazał palenie na stosach kotów domowych razem z czarownicami. Zwyczaj ten był praktykowany przez trwający setki lat okres polowań na czarownice. 1492 r. - Kolumb odkrył Amerykę. Inkwizycja szybko postępuje śladami odkrywców. Tubylców, którzy nie chcieli nawrócić się na wiarę chrześcijańską mordowano. Gdy była taka sposobność, przed zabiciem oporni Indianie byli przymusowo chrzczeni. 1493 r. - Bulla papieska uprawomocniła deklarację wojny przeciwko wszystkim narodom w Ameryce Południowej, które odmówiły przyjęcia chrześcijaństwa. W praktyce kobiety i mężczyzn szczuto psami karmionymi ludzkim mięsem i ćwiartowanymi żywcem indiańskimi niemowlętami. Wbijano ciężarne kobiety na pale, przywiązywano ofiary do luf armatnich i puszczano je z dymem. Mordowano, gwałcono, ucinano ręce, nosy, wargi, piersi. Gdy katoliccy "misjonarze" zawitali do Meksyku, żyło tam około 11 milionów Indian, a po stu latach już tylko półtora miliona. Szacuje się, że w ciągu 150 lat zabito co najmniej 30 milionów Indian. XV i XVI w. - Na soborze Florenckim i Trydenckim wprowadzono dogmat o czyśćcu. Kwitnie praktyka sprzedaży odpustów od kar czyśćcowych. 1542 r. - Papież Paweł III wzmacnia pozycję Inkwizycji. Inkwizycja otrzymuje nad całym katolickim terytorium taką samą władzę, jaką wcześniej cieszyła się w Hiszpanii. 1545-1563 r. - Na Soborze Trydenckim ogłoszono, że prawdę religijną wyraża w równym stopniu Biblia, co tradycja, a jedyne i wyłączne prawo interpretacji Pisma Świętego spoczywa w rękach Kościoła. Uznano, że sakramenty są niezbędne do uzyskania zbawienia. Utworzono indeks ksiąg zakazanych, który przez 400 lat będzie krępować wolność myśli, sumienia i naukę. 1568 r. - Hiszpański trybunał inkwizycji wydaje nakaz śmierci na trzy miliony Niderlandczyków, którzy - jak brzmi hasło wypisane na kapeluszach "gezów" - wolą być "raczej Turkami niż papistami". 1572 r. - We Francji 24 sierpnia w masakrze znanej pod nazwą Dnia Świętego Bartłomieja zamordowano 10 000 protestantów. Papież Grzegorz XIII napisał potem do króla Francji Karola IX: "Cieszymy się razem z tobą, że z Boską pomocą uwolniłeś świat od tych podłych heretyków". 1584 r. - Papież Grzegorz XIII w bulii "In coena Domini" zrównuje protestantów na równi z piratami i zbrodniarzami. 1585-1590 r. - Krótka kadencja Sykstusa V zaowocowała zakazem wstępu do watykańskich archiwów dla świeckich uczonych. Na rozkaz papieża wyryto przed wejściem napis: "Kto tutaj wejdzie, będzie natychmiast ekskomunikowany". 1 czerwca 1846 r. zakaz ten zostanie rozszerzony nawet na kardynałów, a wstęp będzie możliwy tylko za specjalną zgodą papieża. 1600 r. - 17 lutego spalono na stosie Giordano Bruno, który głosił że wszechświat jest nieskończony i jednorodny (z czego wynikał pogląd, że ludzie nie są jedynymi inteligentnymi istotami w kosmosie). Religię uznawał za uproszczoną wersję filozofii a liturgię za wynik zabobonu. Kościół skazał go za herezję doketyzmu. 1615 r. - Trybunał inkwizycyjny zabrania głoszenia teorii heliocentrycznej. 1633 r. - Trybunał inkwizycyjny skazuje 70-letniego Galileusza za to, iż głosił zasady heliocentryzmu nie potrafiąc ich udowodnić. Gdyby nie zawarta z Inkwizycją ugoda polegająca na publicznym wyrecytowaniu formuły odwołującej i przeklinającej swoje "błędy", zostałby skazany na stos. Galileusz do końca życia znajdował się pod nadzorem Inkwizycji. 1648 r. - Na fali antysemityzmu, wymordowano w Polsce ok. 200 000 Żydów. 1650 r. - W Nowej Anglii prawnie zakazano noszenia ubrań z "krótkimi rękawami, gdyż mogłyby zostać odsłonięte nagie ramiona". Chrześcijanie zaczęli uważać, że wszystko, co zwraca uwagę na świat fizyczny jest bezbożne. 1789 r. - Papież Grzegorz XVI gani wolność sumienia jako "szaleństwo", "zaraźliwy błąd" i wypowiada się przeciwko wolności handlu książkami. 1836 r. - Grzegorz XVI w nowym wydaniu indeksu ksiąg zakazanych uzależnia czytanie Biblii w językach narodowych od zgody Inkwizycji. Zakaz obowiązywał do 1897 r. 1852 r. - Wprowadzono nabożeństwo majowe do N.M.P. 1854 r. - Wprowadzono dogmat o tzw. Niepokalanym Poczęciu N.M.P. 1855 r. - Sprzeciw Kościoła wobec Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Kościół głosił: "Wolność to bluźnierstwo, wolność to odwodzenie innych od prawdziwego Boga. Wolność to mówienie kłamstw w imię Boga". Wcześniej, do Kongresu Stanów Zjednoczonych, Kościół wniósł projekt ustawy zabraniającej wydobywania z łona ziemi ropy naftowej, którą Bóg tam umieścił, aby czarci w piekle mieli czym pod kotłami palić. 1870 r. - Wprowadzono dogmat o nieomylności papieża. 1897 r. - Papież Leon XIII dopisuje "Biblię" do "Indeksu ksiąg zakazanych"!!! początek XX w. - Papież Leon XIII uzasadnia karę śmierci: "Kara śmierci jest niezbędnym i skutecznym środkiem dla osiągnięcia celu Kościoła, gdy buntownicy wystąpią przeciw niemu i naruszą jedność duchową". początek XX w. - Pius X oświadczył dosłownie: "Religia żydowska była podstawą naszej religii, została jednak zastąpiona nauką Chrystusa i nie możemy uznać dalszej racji istnienia tamtej". 1910 r. - 1 września Pius X nakazał katolickim duchownym składać "Przysięgę modernistyczną", która każe wierzyć, że "Kościół (...) został bezpośrednio i wprost założony przez (...) Chrystusa", oraz nakazuje potępiać "tych, którzy twierdzą, że Wiara, przez Kościół podana, może stać w sprzeczności z historią" oraz "sposób rozumienia i wykładania Pisma św., który, pomijając tradycję Kościoła, analogię Wiary i wskazówki Stolicy Apostolskiej, polega na pomysłach racjonalistycznych". Przysięga miała zapobiec "zamętowi w umysłach wiernych co do istoty dogmatów" wynikającego z postępującej edukacji społeczeństwa. Przysięgę zniesiono w 1967 r. 1917 r. - Heretycy mogą odetchnąć z ulgą. Po prawie 700 latach nowy "Codex Juris Canonici" znosi tortury! Duży wpływ na decyzję miało powstanie komunizmu w Rosji, którego Kościół się przestraszył. 1939 r. - Papież Pius XII w liście do hierarchii kościelnej USA dopatruje się przyczyny "dzisiejszych nieszczęść" nie w faszyzmie, lecz m.in. w krótkich spódnicach pań. Poparcie Piusa XII dla hitlerowskiej napaści na Polskę znalazło swój wyraz w encyklice z 20 października 1939 r. Papież uznał ją za "walkę interesów o sprawiedliwy podział bogactw, którymi Bóg obdarzył ludzkość." 1941 r. - Tuż po agresji III Rzeszy na ZSRR z watykańskich drukarni wysłano do sztabu wojsk niemieckich duże transporty ukraińskich i rosyjskich modlitewników. Watykan podbite obszary ZSRR podporządkował nuncjaturze berlińskiej oficjalnie akceptując zagarnięcie tych ziem przez Hitlera. 1941 r. - Watykan akceptuje antysemickie poczynania rządu Vichy i wyraża zgodę na uchwalenie tzw. "Statutu Żydów". Wyrażono nadzieję, że nie ograniczy on prerogatyw Kościoła. 1945 r. - Pius XII w orędziu wigilijnym staje w obronie głównych oskarżonych o zbrodnie przeciwko ludzkości. Kuria rzymska interweniuje w sprawie ułaskawienia 200 zbrodniarzy hitlerowskich, w tym m.in. katów polskiego narodu, Franka i Greisera. To niewielki epizod w szeroko zakrojonej akcji ratowania hitlerowców przed odpowiedzialnością karną. 1946 r. - Studenci wydziału prawa Uniwersytetu w Cardiff, rozważają, czy Pius XII powinien zasiąść na ławie oskarżonych przed Międzynarodowym Trybunałem w Norymberdze za całokształt prohitlerowskiej polityki Watykanu w okresie 2. wojny światowej. 1950 r. - W petycji do Watykanu, Katolicy proszą o dogmatyzację fizycznego wniebowzięcia Maryi. W odpowiedzi Watykan uchwala dogmat o wniebowzięciu N.M.P., choć w Ewangeliach nie ma o tym słowa. 1954 r. - Pius XII poucza: "To, co nie jest zgodnie z prawdą czy z normą obyczajową nie ma prawa istnieć". Chodzi oczywiście o prawdy i moralność zgodne z nauczaniem Kościoła. 1966 r. - Watykan znosi indeks ksiąg zakazanych, bo nie spełnia już zadania i naraża Kościół na ostrą krytykę. 1975 r. - Papież Paweł VI wyjaśnia w liście do arcybiskupa Coggana, że kobieta ma zakazany wstęp do stanu duchownego, ponieważ "wykluczenie kobiet z kapłaństwa jest zgodne z zamysłem Boga wobec swego Kościoła", choć specjalnie powołana Papieska Komisja Biblijna (składająca się z wybitnych biblistów) orzekła wcześniej, że nie ma przeciwskazań. Zdanie papieża nadal jest ważniejsze od wniosków wypływających z lektury Biblii. Pawła VI poparł Jan Paweł II. 1980 r. - Beatyfikacja jezuity José de Anchieta, który twierdził: "Miecz i żelazny pręt to najlepsi kaznodzieje". Podczas beatyfikacji masowego mordercy Indian, papież Jan Paweł II nazwał go apostołem Brazylii, wzorem dla całej generacji misjonarzy i siebie samego. Nie pierwszy to przypadek wyniesienia zbrodniarza na ołtarze. 1992 r. - Papież Jan Paweł II ogłasza, że potępianie Galileusza za głoszenie heliocentrycznego poglądu, iż Ziemia krąży wokół Słońca (a nie na odwrót), było błędem. Rehabilitacja Galileusza trwała 359 lat. 1993 r. - Watykan uznaje istnienie państwa Izrael. 2000 r. - 13 marca Kościół przyznaje, że w ciągu wieków popełnił wiele grzechów w dziedzinie praw człowieka i wolności religijnej. O przebaczenie proszeni są m.in. Żydzi, kobiety i ludy tubylcze. Za przebaczeniem nie idą żadne czyny, które mogłyby naprawić lub upamiętnić wyrządzone krzywdy, ale za to wizerunek Kościoła poprawia się w oczach wiernych. 2006 r. - 2 lipca przewodniczący Papieskiej Rady do Spraw Rodziny kardynał Alfonso Lopez Trujillo mówi w wywiadzie dla dziennika "Il Tempo", że aborcja "to zbrodnia bardziej przerażająca niż wszystkie wojny światowe". Czyli, że usuwanie nieświadomych istnienia embrionów lub zapłodnionej komórki jajowej jest gorsze niż mordowanie świadomych dzieci przez żołnierzy i w obozach zagłady.

źródło: znalezione w sieci.